Mela Koteluk - 9 i 10 czerwca 2015

To był jeden z najbardziej wyczekiwanych koncertów tegorocznej Filharmonii. Mela Koteluk swój debiut w 2012 roku zarysowała na rynku muzycznym silnie, dobitnie, niemal z marszu okrywając krążek „Spadochron” mianem płyty platynowej. Zupełnie innym charakterem zadebiutowała na scenie gliwickiej Jazovii. Kameralny duet z siłą wokalu i harmonią gitary, od pierwszego dźwięku „Żurawie Origami”, którym to utworem Mela Koteluk rozpoczęła występ, dał się poznać z dobrej, najlepszej strony. Było subtelnie. Jak sama wokalista powiedziała, chciała wytworzyć „dźwiękową i przyjemną poduchę”, ale taką nie do spania, a do rozmarzenia się. Chciała zagrać swoje utwory w wersjach nieco innych, niecodziennych, jednak rzeczywistość pokazała, że brzmiały, jak klasyczne, autorskie aranżacje spod ręki Meli i jej gitarzysty. Właśnie tymi klasycznymi aranżacjami skradła sobie publiczność, która, sądząc po komentarzach, nie ma jej tego za złe. Bo trudno mieć taką kradzież za złe, jeśli w zamian otrzymuje się fenomenalną atmosferę, obfitującą w próby wspólnego śpiewu, dowcipy, bezgraniczność kontaktu. Według nas, jednogłośnie „dzisiaj podziało się bardzo dobrze.” Państwa długie owacje na stojąco wyrażająsię w podobnym tonie.

 

 

 

 

Paweł Januszewski

Fundacja Integracji Kultury zaprasza na projekt dofinansowany z budżetu Miasta Gliwice

 

webmaster: agabaron.pl