Oni już nic nie muszą, Oni mogą wszystko – DeJohnette/Garrison/Coltrane

Na ten wieczór gotowi byliśmy już od pierwszego dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że zagrają w Polsce, w Gliwicach, w Jazovii. Z każdym kolejnym dniem jedynie rósł apetyt, który w momencie wejścia na sale był już nie do zniesienia. Nie ma wątpliwości, dzisiejszy koncert stanowił najmocniejszy i chyba najbardziej wyczekiwany punkt tegorocznego kalendarza Filharmonii. Kompozycja tych trzech muzyków, to jak składanka z kategorii „best of the best”. Jack DeJohnette, Matt Garrison, Ravi Coltrane. Pierwszy to legenda, jeden z tych, którzy są filarami gatunku, gigantami jazzu i wciąż kwitnącą inspiracją dla kolejnych pokoleń muzyków. Drugi to basista, który muzyczny feeling przejął w genach i nadaje całości pięknej głębi. Ravi Coltrane – dzięki swoim rodzicom (John Coltrane i Alice Coltrane) mógł albo pokochać, albo znienawidzić muzykę. Na nasze szczęście wybrał to pierwsze. Dali dzisiaj koncert pełen abstrakcji, który w dużej mierze opierał się na niezależnej wypowiedzi dźwiękowej każdego z artystów. Pokazali swobodę ekspresji i siłę indywidualności, która w takim zestawieniu łączy się w jedną zespołową kompozycję. Dla takich postaci instrument jest narzędziem wypowiedzi bardziej czytelnym niż słowa. To był jeden z tych koncertów, w których publiczność podąża za wyobraźnią muzyka, sczytuje dźwięki jak opis aktualnego stanu artysty. Ten koncert to był cały zestaw motywów: od free jazzu, po spokojne, fortepianowe dźwięki spod palców Jack’a DeJohnette. Były wirtuozerskie popisy, muzyczna zabawa i czas uspokojenia przy kojącej melodyce. Powtarzamy: Ci muzycy już nic nie muszą, Oni wszystko mogą…i robią wszystko co najlepsze. Dziękujemy

FOTO:

Michał Buksa