GALERIA
Sidney Polak– człowiek, który lubi krzyżówki…muzyczne. Tak u nas publiczność jeszcze nie śpiewała!
Kto miał najlepszy piątek w mieście? Mamy poczucie, że to mogliśmy być my. Dzisiejszy wieczór wymknął się z formatu, który zwykle uprawiamy, a dodajmy, że muzycznie uprawiamy klimat różnorodny. Gotowaliśmy się na ten koncert od dawna, doczekaliśmy się strzału w emocjonalną dziesiątkę. Sidney przyjechał do Gliwic amerykańskim busem, pokrzyżował muzykę z Bałkanów, Jamajki, wywołał euforię jak karnawał w brazylijskim Rio De Janeiro i na szczęście nie wyszedł po angielsku, pożegnał się prawdziwie polskim bisem, jak na Polaka przystało. Przyjechał do Gliwic promować swoją najnowszą, trzecią płytę, „3”, która jest opowieścią o codzienności w dużym mieście i wizytówką tego albumu rozpoczął się koncert. Na pierwszy ogień „Byłem tam!”, dalej „Korek” i wieczór zaczął toczyć się niezbadanymi ścieżkami, zahaczając nawet o repertuar T.Love. Nie zabrakło również radiowych sztandarów Sidneya w postaci „Otwieram Wino”, nie zabrakło w wieczorze niczego, mimo, że zespół wystąpił w trójkę. Jako muzyk, jest wszechstronny. Jako producent, czujny i celny, jako tekściarz, doskonały. Rzeczywistość w jego tekstach jest słodko-gorzka, jest prawdziwa jak ludzie, jak życie, jak świat. Taki artystów na świecie jest dwóch. Jeden z nich to słynny reżyser zza oceanu, a ten polski Polak był reżyserem dzisiejszego wieczoru. Przybił gliwickiej publiczności mocną, mentalną piątkę!Sidney Polak, kłaniamy się nisko, dzięki!
FOTO: Tomek Kowalczuk, Hubert Kalla