Spotkanie świata rozrywki i klasyki. Magda Navarrete i Piotr Steczek zafascynowani twórczością Witolda Lutosławskiego postanowili „otworzyć owe stare kufry i wyjąć z nich pożółkłe partytury" dając nowe życie zapomnianym piosenkom "Derwida". Piotr Steczek napisał fenomenalne opracowania na kwintet smyczkowy oraz orkiestrę, a Magda Navarrete zinterpretowała je dając swój „retro latynoski" swing.

 

Paweł Januszewski: Projekt „Warszawski Lutosławski” jest dzieckiem wspólnym, ale kto wpadł na pomysł aranżacji utworów akurat Witolda Lutosławskiego?

 

Piotr Steczek: heh, Derwid... tak naprawdę projekt się zrodził w głowie Justyny, naszej przyjaciółki. Ona zaproponowała, żebym napisał aranżacje do tych utworów i żeby stworzyć program koncertowy. W międzyczasie poznałem Madzie. Wspólnie podłapaliśmy temat, nagraliśmy płytę. Za tym poszła wspólna, dobra energia i poszło.

 

Magda Navarrete: Do mnie ten pomysł doszedł w czasie, jak już Piotr opracowywał aranżacje. Mnie złapało to, że to są tanga, fokstroty, czyli klimat mi bliski, bo ja śpiewam muzykę latynowską, po hiszpańsku, a to jest świetna okazja do zaśpiewania właściwie takiego polskiego bolera.

 

PJ: Czy emocje są zbliżone do tych rytmów latynoamerykańskich?

 

MN: są troszeczkę inne. Jeśli chodzi o tą melodię, która prowadzi piosenkę, to są bardziej ckliwe, bardzo czułe. Ale teksty, one są bardzo dowcipne, więc wywołują się inne, ciekawe emocje.

 

PJ: Warszawski Lutosławski, to jest projekt. Czy będzie dalsza współpraca?

 

MN: Tak, będzie. Płyta wyszła miesiąc temu, za chwilę premiera teledysku. Ruszamy w trasę i to będzie okazja, żeby nas zobaczyć. Tak się prezentuje niedaleka przyszłość.

 

PJ: Jak publiczność reaguje na koncertach? Tutaj mieliśmy do czynienia z absolutnym pobudzeniem, ludzie tańczyli w parach, czy to jest norma?

 

PS: Oczywiście! Ta muzyka tak ma. Mieliśmy taką sytuacje, że nagrywaliśmy program w TVP Polonia i panowie kamerzyści, oświetleniowcy – wszyscy, zaczęli tańczyć. Także to działa na człowieka, nie pod jakąś przykrywką, tylko prosto w serducho (śmiech).

 

PJ: Jaki macie odbiór tego miejsca, Jazovii? Czy czujecie energię tego miejsca?

 

PS: Z pewnością. Krzysztof Kobyliński wykonał świetną pracę i zrzesza wokół siebie energetycznych ludzi, że z pewnością tej energii nie brakuje. Co tu dużo mówić, oprócz nas na tej scenie wystąpiły tuzy światowej muzyki, światowego jazzu i nie tylko. Więc skoro oni tutaj przyjeżdżają, to znaczy, że coś w tym miejscu musi być.

 

MN: ja absolutnie potwierdzam i zapisuje to miejsce na mojej mapie. Mam nadzieję tu wrócić.

 

Fundacja Integracji Kultury zaprasza na projekt dofinansowany z budżetu Miasta Gliwice

 

webmaster: agabaron.pl